środa, 15 maja 2013

Apolitania cz.1 (tytuł jeszcze nie do końca ustalony ;D)

   Tendai podniósł się z trudem i popatrzył z nienawiścią na swojego odwiecznego wroga. Oburg przygotowywał się do kolejnego ataku, w jego ręce widniała już czarna kula.
   - Cały dzisiejszy dzień to katastrofa - pomyślał Tendai.

A zaczęło się tak...

   Był piękny, ciepły dzień. Ludzie chodzili szczęśliwi po nasłonecznionych ulicach Canterbury. Woda w rzece Stour płynęła wartko.
   Po chodniku szedł wysoki mężczyzna o błękitnych oczach i ciemno brązowych włosach, a obok niego poruszał się 13-letni chłopak przyglądający się czystemu niebu. Jednak  przez to nie patrzył gdzie idzie i w ostateczności wpadł na przechodnia o siwych włosach i bródce, nadchodzącego z naprzeciwka.
   - Oj! Przepraszam pana - powiedział pospiesznie 13-letni Mark.
   Mężczyzna zaśmiał się.
   - Nic nie szkodzi mały.
   Na dźwięk jego głosu, człowiek stojący obok chłopca, drgnął.
   Przechodzień przez chwilę jeszcze patrzył na Marka, a potem przeniósł wzrok, na postać znajdującą się z prawej strony. Jego oczy rozszerzyły się.
   - Tendai? - mężczyzna nie ukrywał zdziwienia.
   - Witaj Sekuru - Tenadi wyraźnie nie był zadowolony ze spotkania.
   Marka popatrzył na obu panów, zdezorientowany.
   - To twój syn? - zapytał Sekuru wskazując głową chłopca.
   - Tak - odparł niezbyt życzliwym głosem zapytany.
   -  Jest do ciebie bardzo podobny.
   - Wiele osób to mówi.
   - Jestem Mark, proszę pana - rzekł chłopiec, wyciągając rękę w stronę siwego człowieka, zwracając tym samym na siebie uwagę obu panów.
   - A ja Sekuru - mężczyzna uścisnął dłoń 13-latka. - Bardzo mi miło cię poznać Mark.
   - A mi pana.
   - Jesteś naprawdę bardzo podobny do ojca.
   - Dziękuję.
   - Tylko włosy masz po matce... Jasnobrązowe... Zupełnie jak Eleanor.
   - Znał pan moją matkę? - zapytał ze zdziwieniem Mark.
   - Bardzo mi przykro proszę pana, ale musimy już iść - przerwał im Tendai. Złapał Marka za rękę i pociągnął do przodu.
   Sukuru westchnął, a jego oczy zasmuciły się.
   - Trudno, Tendai. Wiesz gdzie mnie szukać. Idę na wschód.
   I odszedł.
   Tendai znowu pociągnął Marka i zaczęli iść w stronę domu. Mark był zbyt wstrząśnięty, żeby o coś zapytać, posłusznie szedł za ojcem. Ten w końcu zwolnił, jednak jego krok nadal był bardzo szybki.
   Mijali różnorodne domy i uśmiechniętych, najczęściej pogrążonych w wesołej rozmowie, ludzi. Przechodzili obok wystaw sklepowych, na którymi wisiały kolorowe szyldy i słyszeli radosne śmiechy sklepikarzy.
   W końcu doszli do dużego, białego domu z czerwonym dachem i obszernym ogrodem. Przeszli przez bramkę i po żwirowej ścieżce doszli do drzwi wejściowych. Tendai wyciągnął z kieszeni spodni klucze i włożył je w górką dziurkę. Przekręcił dwa razy, a następnie wyjął, wsadził w dolny otwór i powtórzył czynność. Wyciągnął klucze, schował je i otworzył drzwi. Mark i Tendai weszli do środka.
   Chłopak rzucił plecak na podłogę obok komody, a następnie ruszył za ojcem, który od razu poszedł do salonu.
   - Tato skąd ty go znasz? I skąd on zna ciebie? Kim on jest? O co mu chodziło? Jaki wschód? Skąd masz wiedzieć gdzie go szukać? Skąd on znał mamę?
   Tendai nawet gdyby chciał odpowiedzieć, to by nie mógł, bo by nie nadążył za wszystkimi zadawanymi pytaniami. Więc zignorował syna i zaczął szukać czegoś na półce z książkami.
   - Tato! - zniecierpliwił się Mark.
   Jego ojciec znalazł tę książkę, której szukał, jednak jej nie wyjął. Za to przeszedł przez pokój i dotarł do komody, stojącej w kącie pomieszczenia i zaczął przeglądać szuflady. Mark był już mocno zdenerwowany ignorancją ojca.
   - Tato! - krzyknął.
   Tendai w końcu obrócił się w jego stronę, opierając się o komodę.
   - Co? - zapytał.
   - Co? Co? - zdenerwował się Mark. - Zadałem ci tyle pytań, a ty po prostu pytasz 'Co'?!
   - Nie mam ci nic do powiedzenia. Wiec jeśli chcesz tracić czas na zadawanie pytań, to proszę bardzo - Tendai po wypowiedzeniu tych słów odwrócił się z powrotem do komody i zaczął  podnosić oraz przestawiać różne przedmioty, równocześnie szukając czegoś wzrokiem.
   - Co ty w ogóle ukrywasz? Nigdy nie chcesz mi nic powiedzieć! Spławiasz mnie, mówiąc, że nie powinno mnie to obchodzić! Wyjaśnisz mi coś w końcu? Na przykład na co umarła mama?
   Tendai odwrócił się w kierunku syna z impetem.
   - Idź odrabiać lekcje. Jutro musisz iść do szkoły.
   - Och, doprawdy? Nie wiedziałem - wycedził Mark przez zaciśnięte zęby. - Widzisz?! Znowu mnie spławiasz!! - wrzasnął tuż przed wybiegnięciem z pokoju.
   Tendai odwrócił się z powrotem w stronę komody, oparł się o nią i zamknął oczy, słuchając jak jego syn bierze plecak i wchodzi po schodach, mrucząc:
   - Świetnie, po prostu świetnie. Chcesz zakończyć rozmowę z ojcem? Proste: Wspomnij o mamie! Zawsze to samo!
   Kroki Marka powoli cichły. Kiedy nie było już ich słychać, Tendai podniósł powieki i wziął z komody małą, granatową kuleczkę na ciemnozielonej podstawce. Oczy zaszły mu łzami i to nie od długiego wpatrywania się w przedmiot.
   Po ciągnącej się chwili odstawił go i podszedł do półki z książkami. Trochę błądził wzrokiem po okładkach, po czym rozejrzał się w poszukiwaniu drabiny. Zobaczył ją po swej prawej stronie, a następnie poszedł po nią. Gdy wrócił, oparł ją o półkę i wspiął się. Wziął do ręki opasły tom w zielonej oprawie, bez tytułu. Zaczął przemieszczać się w dół po drabinie ciągle wpatrując się w niego.

P.S. Wybaczcie, że tak się kończy, ale dalej napisałam tylko słowo 'Zszedłszy'. XD A chciałam coś wstawić. ;))) Mam nadzieję, że się podoba. ;D

Pozdrawiam serdecznie. ;***

2 komentarze:

  1. Hmmm, dziewięćdziesiąt pare % na tak, a reszta na nie. Po pierwszej części trudno mi stwierdzić czy mi się podoba. Choć jeśli mam być szczera czytałam lepsze twoje opowiadania. Ale spokojnie: to na razie pierwsza część.
    PS. Znalazłam kilka literówek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogólnie łatwo przystępny tekst, ale:
    -sztampowy początek po gwiazdkach,
    -potem AŻ trzy(dwa?) zdania opisu,
    -imię "Mark" ujdzie, ale "Tendai" i "Sekuru"? Trochę taki spoiler gatunku, chyba że to będzie jakiś fanfik Pokemonów :/
    -dialogów pełno, z grubsza nieproporcjonalne do opisów (patrz punkt 2).
    Nie obrażaj się na takie uwagi, po prostu chcę, byś pisała jak najlepiej

    Pozdro,
    Merszyt

    OdpowiedzUsuń