czwartek, 28 marca 2013

Zapomniana moc cz.1

Leżałam. Przez chwilę pamiętałam, że nazywam się Amy Winters. Ale
zaraz i o tym zapomniałam. Wszystko mnie bolało. Zwłaszcza lewa noga.

Spróbowałam się poruszyć i od razu zawyłam z bólu. Byłam tak
poobijana, że nie mogłam nawet ruszyć powiekami.

Nie wiem ile tak leżałam, lecz w końcu usłyszałam czyjeś kroki.
Spróbowałam otworzyć, jednak znów zawyłam z bólu. Ten ktoś podszedł
bliżej i przykucnął przy mnie.

- Jak się nazywasz? - zapytał.

Spróbowałam wydobyć z siebie jakiś głos, lecz tylko nieznacznie
poruszyłam ustami. Chyba umiałam tylko wyć z bólu.

Ten ktoś lekko położył mi rękę na ramieniu.

- Nic nie mów - powiedział. - Jesteś zbyt słaba. Zaniosę Cię do
naszej wioski.

Wioski?! A co to jest wioska? Aha to chyba takie miejsce, gdzie
mieszkają ludzie. Matko, jak ja mało pamiętam.

W tym momencie moich rozmyślań, Ktoś pochwycił mnie swoimi mocnymi
ramionami.

Niósł mnie i niósł, aż w końcu doniósł. Nie wiem ile to trwało,
chociaż na początku liczyłam sekundy. Później mi się to znudziło,
więc oddałam się rozmyślaniom. Myślałam o tym jak mało pamiętam.

Nagle usłyszałam jakiś gwar. Pomyślałam, że już doszliśmy do
wioski. Nie widziałam jej, gdyż wciąż miałam zamknięte oczy.
Otworzyłam je, a potem się skrzywiłam. Nadal trochę bolało.
Spojrzałam w górę. Niósł mnie piękny brunet. Twarz Chłopaka miała
wyraz poważny. Ba, chłopaka, mężczyzny!

Spojrzał na mnie. Oczy miał przejrzysto błękitne. Uśmiechnął
się. Dopiero po chwili zwróciłam uwagę na jego cerę, która była
ciemnobrązowa. Można było powiedzieć, że był murzynem. Nos miał
lekko odstający. Nie był to kulfon, ale też nie strasznie mały. Był
średni. Normalny. Czoło miał niezbyt wysokie co mi bardzo pochlebiało.
Nie lubiłam jak ktoś miał takie czoło, bo to brzydko wyglądało.
Usta miał całkiem szerokie, ale nie za bardzo.

Chciałam o coś zapytać, lecz nagle, otoczyła nas chyba cała wioska.
Strasznie krzyczeli. Aż się skrzywiłam.

- Cicho, ona potrzebuje spokoju - próbował uciszyć ich Ktoś.

Jednak oni zaczęli krzyczeć jeszcze głośniej. Zauważyłam, że
teraz to nawet Ktoś się skrzywił. I to było ostatnie co widziałam.
Obudziłam się w małym pomieszczeniu zbudowanym z ciemnego drewna. Panował w nim półmrok. Na ścianach i suficie były (chyba poprzyklejane) korale. Miały ciemne barwy. Wszystko było idealnie gładkie.

Nade mną pochylała się jakaś kobieta. Oczy miała, tak jak Ktoś, przejrzysto-błękitne. Na jej ciemnej twarzy widniał uśmiech. Miała nieco mniejsze usta niż Ktoś, ale pomijając to podobieństwo było uderzające.

A tak w ogóle to gdzie on jest? Przecież był tu przed chwilą...

- Nie martw się - odezwała się kobieta. - Opatrzyłam Cię. Zemdlałaś od nadmiaru krzyków ludzi z naszej wioski.

Na dźwięk jej głosu drgnęłam jak oparzona. Byłam tak pochłonięta rozmyślaniami nad tym, gdzie jest Ktoś, że kompletnie zapomniałam o jej istnieniu.

Nagle, usłyszałam czyjeś kroki. Spojrzałam w tym kierunku. Ach, tu jest! To był Ktoś. Zobaczył mnie i wszedł do następnego pomieszczenia, które zauważyłam dopiero teraz. Drzwi były zastąpione sznurkami z koralami.

- To mój brat - powiedziała kobieta.- To on Cię przyniósł.

Znowu drgnęłam.

- Wiem - Wychrypiałam. (Naprawdę miałam aż tak suche gardło?!) - Pamiętam.

- Lepiej nic nie mów - mówiąc to, kobieta położyła mi lekko rękę na ramieniu. - Masz coś z gardłem.

Zamyślona pokiwałam głową. Usłyszałam jak po sąsiednim pomieszczeniu krząta się Ktoś. Kobieta zapewne też to usłyszała, gdyż powiedziała:

- Nazywa się Vimes. A ja Mea - dodała.

Spojrzałam na nią. Uśmiechnęła się. Odwzajemniłam uśmiech.

Nawet nie zauważyłam, kiedy do pokoju wszedł Vimes.

- Kiedy zemdlałaś, chociaż wszyscy zamilkli. - powiedział, a ja znowu drgnęłam. (Co mi z tym?!) - I za to Ci dziękuję. - Uśmiechnął się lekko.

- Jak się nazywasz? - zapytała Mea przechylając głowę i patrząc na mnie z zaciekawieniem.
Skupiłam się i próbowałam sobie przypomnieć. Niestety, bez skutku.

- Nie wiem - odpowiedziałam.

Mea i Vimes spojrzeli na mnie wielce zdziwieni.

- A-ale... Jak to? - spytał mnie Vimes.

- Zapomniałam jak leżałam... - zamyśliłam się. - Właśnie gdzie? - Spojrzałam na teraz jeszcze bardziej zdziwionego mężczyznę.

- Miałam zamknięte oczy. - wyjaśniłam.

Na jego twarzy pojawił się wyraz zrozumienia.

- W lesie - odpowiedział.

Pokiwałam głową i zamyśliłam się. Podniosłam się do pozycji siedzącej.

- Chyba wiem, dlaczego tu jesteś - odezwała się Mea, a ja na nią spojrzałam. - Jesteś magiczna.


Wybaczcie, że to też jest mimo wszystko krótkie. I wybaczcie, że takie banalne. XD Tym co to znają radzę jeszcze raz przeczytać. ;D Wiecie jak ja się uśmiałam kiedy to ostatni raz czytałam? XD  Odpowiedź : bardzo. :D Nie wiem jak ja mogłam tak pisać. O.O No, ale w sumie toto jest moje pierwsze, poważniejsze opowiadanie. ;D Pozdrawiam Was! ;*

2 komentarze:

  1. Dla mnie to opowiadanie nie jest śmieszne. Ale dla ciebie pewnie tak, gdyż zauważasz różnice w swoim pisaniu po tych kilku latach.
    Ale pewne jest to, że teraz piszesz o wiele lepiej.
    (U mnie nowa cz DiA)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tekst dosyć ciekawy, aczkolwiek znalazłem kilka powtórzeń i błąd (chyba)- czy kiedy pisałaś o "dużym czole", to nie miałaś na myśli wysokie, bo nigdy z określeniem "duże czoło" się nie spotkałem.
    Mam nadzieję, że pomogłem ;)

    OdpowiedzUsuń