czwartek, 31 grudnia 2015

środa, 31 grudnia 2014

Szczęśliwego Nowego Roku!

Witam! :D

Kochani! Szczęśliwego Nowego Roku, wszystkiego dobrego, spełnienia marzeń, wszystkiego, wszystkiego co najlepsze, dużo książek, czasu, miłości, przyjaźni, zdrowia, pomyślności, szczęścia, dobrych ocen i tak dalej, i tak dalej. Naprawdę z całego serca życzę Wam jak najlepiej w nadchodzących 2015 roku. :D I błogosławieństwa bożego na każdy dzień. <3


środa, 15 maja 2013

Apolitania cz.1 (tytuł jeszcze nie do końca ustalony ;D)

   Tendai podniósł się z trudem i popatrzył z nienawiścią na swojego odwiecznego wroga. Oburg przygotowywał się do kolejnego ataku, w jego ręce widniała już czarna kula.
   - Cały dzisiejszy dzień to katastrofa - pomyślał Tendai.

A zaczęło się tak...

   Był piękny, ciepły dzień. Ludzie chodzili szczęśliwi po nasłonecznionych ulicach Canterbury. Woda w rzece Stour płynęła wartko.
   Po chodniku szedł wysoki mężczyzna o błękitnych oczach i ciemno brązowych włosach, a obok niego poruszał się 13-letni chłopak przyglądający się czystemu niebu. Jednak  przez to nie patrzył gdzie idzie i w ostateczności wpadł na przechodnia o siwych włosach i bródce, nadchodzącego z naprzeciwka.
   - Oj! Przepraszam pana - powiedział pospiesznie 13-letni Mark.
   Mężczyzna zaśmiał się.
   - Nic nie szkodzi mały.
   Na dźwięk jego głosu, człowiek stojący obok chłopca, drgnął.
   Przechodzień przez chwilę jeszcze patrzył na Marka, a potem przeniósł wzrok, na postać znajdującą się z prawej strony. Jego oczy rozszerzyły się.
   - Tendai? - mężczyzna nie ukrywał zdziwienia.
   - Witaj Sekuru - Tenadi wyraźnie nie był zadowolony ze spotkania.
   Marka popatrzył na obu panów, zdezorientowany.
   - To twój syn? - zapytał Sekuru wskazując głową chłopca.
   - Tak - odparł niezbyt życzliwym głosem zapytany.
   -  Jest do ciebie bardzo podobny.
   - Wiele osób to mówi.
   - Jestem Mark, proszę pana - rzekł chłopiec, wyciągając rękę w stronę siwego człowieka, zwracając tym samym na siebie uwagę obu panów.
   - A ja Sekuru - mężczyzna uścisnął dłoń 13-latka. - Bardzo mi miło cię poznać Mark.
   - A mi pana.
   - Jesteś naprawdę bardzo podobny do ojca.
   - Dziękuję.
   - Tylko włosy masz po matce... Jasnobrązowe... Zupełnie jak Eleanor.
   - Znał pan moją matkę? - zapytał ze zdziwieniem Mark.
   - Bardzo mi przykro proszę pana, ale musimy już iść - przerwał im Tendai. Złapał Marka za rękę i pociągnął do przodu.
   Sukuru westchnął, a jego oczy zasmuciły się.
   - Trudno, Tendai. Wiesz gdzie mnie szukać. Idę na wschód.
   I odszedł.
   Tendai znowu pociągnął Marka i zaczęli iść w stronę domu. Mark był zbyt wstrząśnięty, żeby o coś zapytać, posłusznie szedł za ojcem. Ten w końcu zwolnił, jednak jego krok nadal był bardzo szybki.
   Mijali różnorodne domy i uśmiechniętych, najczęściej pogrążonych w wesołej rozmowie, ludzi. Przechodzili obok wystaw sklepowych, na którymi wisiały kolorowe szyldy i słyszeli radosne śmiechy sklepikarzy.
   W końcu doszli do dużego, białego domu z czerwonym dachem i obszernym ogrodem. Przeszli przez bramkę i po żwirowej ścieżce doszli do drzwi wejściowych. Tendai wyciągnął z kieszeni spodni klucze i włożył je w górką dziurkę. Przekręcił dwa razy, a następnie wyjął, wsadził w dolny otwór i powtórzył czynność. Wyciągnął klucze, schował je i otworzył drzwi. Mark i Tendai weszli do środka.
   Chłopak rzucił plecak na podłogę obok komody, a następnie ruszył za ojcem, który od razu poszedł do salonu.
   - Tato skąd ty go znasz? I skąd on zna ciebie? Kim on jest? O co mu chodziło? Jaki wschód? Skąd masz wiedzieć gdzie go szukać? Skąd on znał mamę?
   Tendai nawet gdyby chciał odpowiedzieć, to by nie mógł, bo by nie nadążył za wszystkimi zadawanymi pytaniami. Więc zignorował syna i zaczął szukać czegoś na półce z książkami.
   - Tato! - zniecierpliwił się Mark.
   Jego ojciec znalazł tę książkę, której szukał, jednak jej nie wyjął. Za to przeszedł przez pokój i dotarł do komody, stojącej w kącie pomieszczenia i zaczął przeglądać szuflady. Mark był już mocno zdenerwowany ignorancją ojca.
   - Tato! - krzyknął.
   Tendai w końcu obrócił się w jego stronę, opierając się o komodę.
   - Co? - zapytał.
   - Co? Co? - zdenerwował się Mark. - Zadałem ci tyle pytań, a ty po prostu pytasz 'Co'?!
   - Nie mam ci nic do powiedzenia. Wiec jeśli chcesz tracić czas na zadawanie pytań, to proszę bardzo - Tendai po wypowiedzeniu tych słów odwrócił się z powrotem do komody i zaczął  podnosić oraz przestawiać różne przedmioty, równocześnie szukając czegoś wzrokiem.
   - Co ty w ogóle ukrywasz? Nigdy nie chcesz mi nic powiedzieć! Spławiasz mnie, mówiąc, że nie powinno mnie to obchodzić! Wyjaśnisz mi coś w końcu? Na przykład na co umarła mama?
   Tendai odwrócił się w kierunku syna z impetem.
   - Idź odrabiać lekcje. Jutro musisz iść do szkoły.
   - Och, doprawdy? Nie wiedziałem - wycedził Mark przez zaciśnięte zęby. - Widzisz?! Znowu mnie spławiasz!! - wrzasnął tuż przed wybiegnięciem z pokoju.
   Tendai odwrócił się z powrotem w stronę komody, oparł się o nią i zamknął oczy, słuchając jak jego syn bierze plecak i wchodzi po schodach, mrucząc:
   - Świetnie, po prostu świetnie. Chcesz zakończyć rozmowę z ojcem? Proste: Wspomnij o mamie! Zawsze to samo!
   Kroki Marka powoli cichły. Kiedy nie było już ich słychać, Tendai podniósł powieki i wziął z komody małą, granatową kuleczkę na ciemnozielonej podstawce. Oczy zaszły mu łzami i to nie od długiego wpatrywania się w przedmiot.
   Po ciągnącej się chwili odstawił go i podszedł do półki z książkami. Trochę błądził wzrokiem po okładkach, po czym rozejrzał się w poszukiwaniu drabiny. Zobaczył ją po swej prawej stronie, a następnie poszedł po nią. Gdy wrócił, oparł ją o półkę i wspiął się. Wziął do ręki opasły tom w zielonej oprawie, bez tytułu. Zaczął przemieszczać się w dół po drabinie ciągle wpatrując się w niego.

P.S. Wybaczcie, że tak się kończy, ale dalej napisałam tylko słowo 'Zszedłszy'. XD A chciałam coś wstawić. ;))) Mam nadzieję, że się podoba. ;D

Pozdrawiam serdecznie. ;***

czwartek, 28 marca 2013

Zapomniana moc cz.1

Leżałam. Przez chwilę pamiętałam, że nazywam się Amy Winters. Ale
zaraz i o tym zapomniałam. Wszystko mnie bolało. Zwłaszcza lewa noga.

Spróbowałam się poruszyć i od razu zawyłam z bólu. Byłam tak
poobijana, że nie mogłam nawet ruszyć powiekami.

Nie wiem ile tak leżałam, lecz w końcu usłyszałam czyjeś kroki.
Spróbowałam otworzyć, jednak znów zawyłam z bólu. Ten ktoś podszedł
bliżej i przykucnął przy mnie.

- Jak się nazywasz? - zapytał.

Spróbowałam wydobyć z siebie jakiś głos, lecz tylko nieznacznie
poruszyłam ustami. Chyba umiałam tylko wyć z bólu.

Ten ktoś lekko położył mi rękę na ramieniu.

- Nic nie mów - powiedział. - Jesteś zbyt słaba. Zaniosę Cię do
naszej wioski.

Wioski?! A co to jest wioska? Aha to chyba takie miejsce, gdzie
mieszkają ludzie. Matko, jak ja mało pamiętam.

W tym momencie moich rozmyślań, Ktoś pochwycił mnie swoimi mocnymi
ramionami.

Niósł mnie i niósł, aż w końcu doniósł. Nie wiem ile to trwało,
chociaż na początku liczyłam sekundy. Później mi się to znudziło,
więc oddałam się rozmyślaniom. Myślałam o tym jak mało pamiętam.

Nagle usłyszałam jakiś gwar. Pomyślałam, że już doszliśmy do
wioski. Nie widziałam jej, gdyż wciąż miałam zamknięte oczy.
Otworzyłam je, a potem się skrzywiłam. Nadal trochę bolało.
Spojrzałam w górę. Niósł mnie piękny brunet. Twarz Chłopaka miała
wyraz poważny. Ba, chłopaka, mężczyzny!

Spojrzał na mnie. Oczy miał przejrzysto błękitne. Uśmiechnął
się. Dopiero po chwili zwróciłam uwagę na jego cerę, która była
ciemnobrązowa. Można było powiedzieć, że był murzynem. Nos miał
lekko odstający. Nie był to kulfon, ale też nie strasznie mały. Był
średni. Normalny. Czoło miał niezbyt wysokie co mi bardzo pochlebiało.
Nie lubiłam jak ktoś miał takie czoło, bo to brzydko wyglądało.
Usta miał całkiem szerokie, ale nie za bardzo.

Chciałam o coś zapytać, lecz nagle, otoczyła nas chyba cała wioska.
Strasznie krzyczeli. Aż się skrzywiłam.

- Cicho, ona potrzebuje spokoju - próbował uciszyć ich Ktoś.

Jednak oni zaczęli krzyczeć jeszcze głośniej. Zauważyłam, że
teraz to nawet Ktoś się skrzywił. I to było ostatnie co widziałam.
Obudziłam się w małym pomieszczeniu zbudowanym z ciemnego drewna. Panował w nim półmrok. Na ścianach i suficie były (chyba poprzyklejane) korale. Miały ciemne barwy. Wszystko było idealnie gładkie.

Nade mną pochylała się jakaś kobieta. Oczy miała, tak jak Ktoś, przejrzysto-błękitne. Na jej ciemnej twarzy widniał uśmiech. Miała nieco mniejsze usta niż Ktoś, ale pomijając to podobieństwo było uderzające.

A tak w ogóle to gdzie on jest? Przecież był tu przed chwilą...

- Nie martw się - odezwała się kobieta. - Opatrzyłam Cię. Zemdlałaś od nadmiaru krzyków ludzi z naszej wioski.

Na dźwięk jej głosu drgnęłam jak oparzona. Byłam tak pochłonięta rozmyślaniami nad tym, gdzie jest Ktoś, że kompletnie zapomniałam o jej istnieniu.

Nagle, usłyszałam czyjeś kroki. Spojrzałam w tym kierunku. Ach, tu jest! To był Ktoś. Zobaczył mnie i wszedł do następnego pomieszczenia, które zauważyłam dopiero teraz. Drzwi były zastąpione sznurkami z koralami.

- To mój brat - powiedziała kobieta.- To on Cię przyniósł.

Znowu drgnęłam.

- Wiem - Wychrypiałam. (Naprawdę miałam aż tak suche gardło?!) - Pamiętam.

- Lepiej nic nie mów - mówiąc to, kobieta położyła mi lekko rękę na ramieniu. - Masz coś z gardłem.

Zamyślona pokiwałam głową. Usłyszałam jak po sąsiednim pomieszczeniu krząta się Ktoś. Kobieta zapewne też to usłyszała, gdyż powiedziała:

- Nazywa się Vimes. A ja Mea - dodała.

Spojrzałam na nią. Uśmiechnęła się. Odwzajemniłam uśmiech.

Nawet nie zauważyłam, kiedy do pokoju wszedł Vimes.

- Kiedy zemdlałaś, chociaż wszyscy zamilkli. - powiedział, a ja znowu drgnęłam. (Co mi z tym?!) - I za to Ci dziękuję. - Uśmiechnął się lekko.

- Jak się nazywasz? - zapytała Mea przechylając głowę i patrząc na mnie z zaciekawieniem.
Skupiłam się i próbowałam sobie przypomnieć. Niestety, bez skutku.

- Nie wiem - odpowiedziałam.

Mea i Vimes spojrzeli na mnie wielce zdziwieni.

- A-ale... Jak to? - spytał mnie Vimes.

- Zapomniałam jak leżałam... - zamyśliłam się. - Właśnie gdzie? - Spojrzałam na teraz jeszcze bardziej zdziwionego mężczyznę.

- Miałam zamknięte oczy. - wyjaśniłam.

Na jego twarzy pojawił się wyraz zrozumienia.

- W lesie - odpowiedział.

Pokiwałam głową i zamyśliłam się. Podniosłam się do pozycji siedzącej.

- Chyba wiem, dlaczego tu jesteś - odezwała się Mea, a ja na nią spojrzałam. - Jesteś magiczna.


Wybaczcie, że to też jest mimo wszystko krótkie. I wybaczcie, że takie banalne. XD Tym co to znają radzę jeszcze raz przeczytać. ;D Wiecie jak ja się uśmiałam kiedy to ostatni raz czytałam? XD  Odpowiedź : bardzo. :D Nie wiem jak ja mogłam tak pisać. O.O No, ale w sumie toto jest moje pierwsze, poważniejsze opowiadanie. ;D Pozdrawiam Was! ;*

niedziela, 24 marca 2013

Alice z Winterpoor cz. 1

   Alice biegła po lesie z prędkością geparda. Goniła ją istota nie z tego świata. Ale ona wiedziała z jakiego. Z jej.
   Dziewczyna nie była z tego świata. Pochodziła z magicznej krainy o nazwie Winterpoor. Ten stwór również z niej przybył.
   Alice wybiegła z lasu i zwolniła. Przemieniła się w swoją ludzką postać i zaczęła biec wzdłuż linii drzew. Wiedziała, że bestia nie wyjdzie teraz z lasu.
   Było już ciemno, a dziewczyna miała na sobie czarne ubrania. Liczyła więc, że nikt jej nie zauważy. Nagle zorientowała się, że przed nią znajduje się droga. Zgrabnie ją przeskoczyła i pobiegła dalej. Teraz już bezpiecznie. Wiedziała, że bestia tutaj nie dojdzie. Zwinnie, tak, żeby nikt jej nie zauważył, popędziła do domu.
***
   Było już sporo po północy, kiedy Alice cicho wślizgnęła się do domu. Liczyła na łut szczęścia. Niestety go nie miała.
   - A gdzieś ty była, moja panno? - usłyszała surowy głoś mamy dochodzący z głębi salonu. Dziewczyna weszła tam.
   - Oj, mamo daj spokój, byłam w lesie!
   - A wrócić wcześniej to nie łaska?
   - Nie! - upierała się Alice.
   - To do łóżka! - krzyknęła mama.
   Dziewczyna aż podskoczyła. Spojrzała na rodzicielkę z wyrzutem, a następnie wbiegła po schodach do swojego pokoju. Przebrała się w piżamę, wskoczyła do łóżka i niemal momentalnie zasnęła.


Wybaczcie, że takie krótkie. ;) Pamiętajcie, oceniajcie to tak jakbyście byli krytykami literackimi. ;D I proszę o jak najwięcej takich komentarzy. :3
I pamiętajcie:
Przeczytałeś? - Komentuj!!!

Pozdrawiam wszystkich i obiecuję, że następnym razem postaram się wstawić coś dłuższego. ;)))

Jess ;*

wtorek, 19 marca 2013

Witajcie!

   Witam Was na moim drugim blogu. ;) Założyłam go, bo miałam taką zachciankę (XD), ale postaram się, żeby naprawdę funkcjonował. ;))) Na tym blogu będę zamieszczać swoje różne opowiadania i skrawki opowiadań, a jeśli chcecie mogę też moją powieść "Elfa". ;))) Dla niewtajemniczonych mój pierwszy blog znajduje się pod adresem pierwszyblogjess.blogspot.com ;))) A jeśli chcecie samego Elfa to jest na górze taka strona Elf. Tam są linki do wszystkich wstawionych części. ;D

Dobra na razie kończę. ;))) Bye! ;*